Tym razem kolorek, za którym dłuuugo się uganiałam po sklepach, aż w końcu znalazłam w Naturze, w szafie Essence. Odcień to 58 The one and only, na szczęście dostępny w stałej ofercie sklepu. Mało to profesjonalne, ale ten kolor to dla mnie kolor Milki - lepiej nie da się go opisać ;) To dokładnie ten sam fiolet, jak na opakowaniach czekolady. Na zdjęciach bardzo trudno go uchwycić - na dwóch pierwszych, w świetle dziennym, wyszedł niebieskawy, a na trzecim, w sztucznym świetle, zbyt różowy, choć chyba już tej wersji bliżej do oryginału. Kojarzy mi się też z kwiatami bzu, ale jednak... krótko mówiąc - Milka i już. Na fotach są dwie warstwy, które całkowicie wystarczą do idealnego krycia - lakier jest dość gęsty i ma bardzo nasycony kolor. Szybko schnie, więc trzeba spieszyć się z malowaniem. Nie robi smug ani pęcherzyków powietrza, ma wygodny, dość gruby pędzelek. Sprawdziłam już też inną funkcję lakierów tej firmy - nadają się do wzorków Konad :)
Ładny! Super!
ReplyDeleteŚwietny jest, uwielbiam takie kolory! Szkoda tylko, że u mnie wiecznie nie ma tych kolorów, które u Ciebie odkryje. Ale będę szukać dalej ;)
ReplyDeletePowiedz mi, ile masz lakierów w domu? ;D
ReplyDelete31, w tym dwa linery do wzorków ;)
ReplyDeleteo mój boże... ;o i co, kolekcja dalej rośnie ;D uważaj żeby Ci za szybko nie powysychały! W sensie używać ich często
ReplyDeleteNa wysychanie są sposoby ;) Zresztą, jak widać po częstotliwości notek, używam wystarczająco często ^^
ReplyDeletePoza tym... to nie tak dużo ;)
ReplyDeleteoj to ja się może nie przyznaję ile mam ;)
ReplyDeletesabbatha, a ile? ;>
ReplyDeleteOrilica, jakie sposoby? Oprócz 'machania' nimi od czasu do czasu?
Cudny! :)
ReplyDeletena 3cim zdjęciu najładniejszy efekt :)
również go mam, jest zdecydowanie warty posiadania :)
ReplyDeletenigdy nie pomyślałam, że to kolor milki, może dlatego że nie jadam często (prawie wcale) ale rzeczywiście można powiedzieć, że to taki kolor :)